Na tropach

Upalna sobota 16 czerwca 2012 r. była dniem, kiedy wraz z Katolickim Klubem Turystycznym „Wędrowiec” i Oddziałem PTTK Rzeszów, wyruszyliśmy na kolejną wyprawę. Zgodnie z zapowiedziami i ogłoszeniami wędrowaliśmy śladami św. Jana z Dukli.

Kierunek tropienia nakreślił nam Gospodarz dukielskiego Sanktuarium. W krótkich słowach przybliżył nam życiorys św. Jana oraz zwrócił uwagę na późniejsze przejawy jego kultu i znaki obecności. Sugestywna opowieść ilustrowana wspaniałymi malowidłami ściennymi autorstwa Tadeusza Popiela ucznia Jana Matejki, tak zmobilizowała niektórych do pójścia tym tropem, że nabyli pamiątkowy kalendarz na przyszły rok, aby nie tylko iść, ale i odmierzać czas w rytm życia św. Jana. Po nawiedzeniu kościoła, w którym znajdują się relikwie Świętego poszliśmy na pobliski cmentarz, gdzie są groby żołnierzy z czasów I i II wojny światowej – świadectwo ciężkich walk o pobliską Przełęcz Dukielską. Modlitwa i chwila zadumy została przerwana przez naszego przewodnika Pana Zygmunta „Pigmeja” Solarskiego, który przypomniał nam o celu naszej wyprawy i wskazał jej kierunek. Po przyjęciu do naszego grona nowych członków poszliśmy karnie za jego przewodem w stronę góry Cergowa. Po drodze zatrzymaliśmy się na dziedzińcu pałacu Mniszchów, gdzie w formie skansenu zgromadzono militaria, między innymi słynne „Katiusze” – postrach armii niemieckiej z czasów ostatniej wojny.

Pierwszym przystankiem była Złota Studzienka, mogliśmy tu nie tylko wypocząć, ale także uzupełnić zapasy wody na dalszą drogę. W tym miejscu św. Jan rozpoczął swoje pustelnicze życie. Przed nami wyrosła stroma ścieżka. Wspinając się na wysokość 716 m npm. z nosem przy ziemi, wytropiliśmy rośliny chronione charakterystyczne dla Rezerwatu „Tysiąclecia” na górze Cergowej: lilie złotogłów, kopytnik pospolity. Okolice Dukli i Nowej Wsi to miejsce licznego występowania w stanie naturalnym cisa pospolitego objętego ścisłą ochroną gatunkową. Przypomnieliśmy sobie, ze prekursorem ochrony przyrody był Władysław Jagiełło, który w roku 1423 ustanowił ochronę cisa, rabunkowo pozyskiwanego i eksportowanego wówczas jako surowiec do wyrobu łuków.

Podnosząc głowy na szczycie ujrzeliśmy stalowy krzyż. Było samo południe więc odmówiliśmy modlitwę Anioł Pański oddając cześć Bożej Rodzicielce we wspomnienie Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny. Wpisaliśmy się do pamiątkowego zeszytu. Mieliśmy też chwilę czasu, aby odetchnąć i nasycić się ciszą oraz piękną karpacką buczyną.

Po zejściu w zabudowaną dolinę Jasiołki powitał nas barszcz Sosnowskiego – ponad 3 metrowej wysokości. roślina, trafiła do Polski w latach 50. jako dar radzieckich uczonych z Wszechzwiązkowego Instytutu Uprawy Roślin w Leningradzie jako pasza dla zwierząt, ale ze względu na jej toksyczność i powodowane oparzenia, zaniechano uprawy i obecnie zwalcza się ją, jak widać z miernym skutkiem. Poprawianie zamysłu Stwórcy nie wychodzi nam z reguły na dobre.

Szybko zatem ponownie weszliśmy na szlak wiodący do pustelni św. Jana na górze Zaśpit, gdzie znajduje się rekonstrukcja tzw. „domku pustelnika” i grota ze źródłem. Nawiedziliśmy tu kaplicę, gdzie uczestniczyliśmy we Mszy św. Nasi przewodnicy duchowi, ks. Daniel i ks. Wojciech zwrócili uwagę na konieczność wytropienia swojego powołania. Za przykładem św. Jana, który na wezwanie przełożonych opuścił miłą mu pustelnię i pracował tam, gdzie mógł pomnażać swoje talenty służąc innym, także i my powinniśmy szukać swojej właściwej drogi życiowej. Starając się wdrożyć do tych zasad opuściliśmy z żalem urokliwe miejsce i poszliśmy dalej.

Ostatni etap to spacer do Dukli, w czasie którego mijając po drodze piękne różowo kwitnące storczyki, zachwycaliśmy się panoramą z monumentalną górą Cergową, a niektórzy z nas nie mogli wyjść z podziwu, że zdołali wdrapać się na tak wysoki szczyt. Radośnie, z poczuciem świetnie spędzonej soboty, wróciliśmy do Rzeszowa, a przywieziona duża porcja hormonów szczęścia – endorfin – pozwoliła nam przetrwać ostatni mecz polskiej reprezentacji na Euro z Czechami.

Jeśli chcecie poczuć radość ze zmęczenia i podziwu dla samego siebie, chodźcie wraz z nami na następne „wędrowania ze skupieniem”. Gwarantujemy niezapomniane wrażenia i doborowe towarzystwo, w którym każdy czuje się dobrze i na właściwym miejscu. Nie wymagamy „wypasionego” sprzętu i zapewniamy, że każda wyprawa jest skrojona na dobrą miarę. Tropcie nas w czasie wakacji w ogłoszeniach i w dżungli internetu, a pierwszy ślad to: www.kktwedrowiec.pl. Nie poprzestańcie jednak wyłącznie na siedzeniu przed komputerem, ale nie marnując czasu dołączcie do nas – do zobaczenia.

 

Agata Dąbal

Opublikowano dnia: 25.06.2012