W dobrym stylu

Ekstremalna czerwcowa wyprawa Katolickiego Klubu Turystycznego „Wędrowiec” w pełni wykorzystywała możliwości jakie daje długi dzień u progu lata, a z drugiej strony zachowywała równowagę pomiędzy jazdą autobusem, a przejściem pieszym.

Wyruszyliśmy z Rzeszowa, w sobotę, 16 czerwca 2018 r., jeszcze przed świtem, zbierając po drodze uczestników wyjazdu mieszkających w innych miejscowościach: w Jaśle, Mielcu, a nawet w Krakowie. Do Jordanowa przyjechaliśmy wczesnym rankiem. Centrum tego niewielkiego miasta o długiej historii stanowią planty, z ratuszem i Dębem Wolności, posadzonym dla upamiętnienia odzyskania przez Polskę niepodległości. Po deszczach, które przeszły w poprzednich dniach, było rześko i radośnie, a krople rosy skrzyły się na trawie w promieniach słońca.

Otoczony pomnikowymi drzewami kościół parafialny pod wezwaniem Trójcy Przenajświętszej, jest stosunkowo nowy, bo został zbudowany na początku XX w. Kryje w sobie wspaniałe zabytkowe wyposażenie z XVI i XVII w. Jednym z cenniejszych jego elementów jest Sanktuarium Matki Bożej Trudnego Zawierzenia w kaplicy z obrazem koronowanym w 1994 r. O historii i dniu dzisiejszym, cudach jakie dokonały się za przyczyną Maryi, uproszonych przed Jej wizerunkiem, a także błogosławionych związanych z tym miejscem opowiedział nam jego opiekun, ks. Bolesław Wawrak.

W czasie Mszy św. i modlitwy przed wizerunkiem Matki dziękowaliśmy za wszystkie otrzymane łaski i zawierzaliśmy jej opiece nasze sprawy, te drobne, jak szczęśliwe wędrowanie, i te duże, ważne w naszym mniemaniu. Ewangelia mówiła o zakazie przysięgania. Ojciec Dyrektor w homilii nawiązał do słów Chrystusa nakazującego niech wasza mowa będzie: tak, tak, nie, nie. Przypomniał, że jako chrześcijanie i katolicy nie mamy uprawiać pustosłowia, ale mamy świadczyć całym sobą i stylem naszej codzienności o zgodności naszego życia z wyznawanymi wartościami. Nie mamy mówić, ale działać zgodnie z zasadą: tak, tak, nie, nie.

Przykład postępowania zgodnego ze złożonym sobie nawzajem ślubowaniem mieliśmy w postaci 25-rocznicy zawarcia sakramentu małżeństwa przez dwoje klubowiczów. Świętowaliśmy to wydarzenie razem z Małgorzatą i Tomaszem, w najlepszy sposób, bo przed wizerunkiem Matki Bożej Trudnego Zawierzenia, uczącej, aby wszystkie troski złożyć w ręce Boga.

Opuszczając Sanktuarium zrobiliśmy miejsce dla kolejnych pielgrzymów, podążających na swoje spotkanie z Matką. My poszliśmy spokojnymi i cichymi uliczkami za oznaczonym kolorem czerwonym Głównym Szlakiem Beskidzkim, który wiódł nas przez Policę do Przełęczy Krowiarki. Na początek zeszliśmy w dół i przemknęliśmy przez miejscowość Bystra, aby wspiąć się na wzniesienie o nazwie Cupel, którego szczyt pozostawiliśmy nieco z boku. Trasa pomimo, że jednokolorowa nie była monotonna, obok tradycyjnych już prawie widoków i panoram na okoliczne doliny i góry na czele z Tatrami, co rusz napotykaliśmy na ciekawe miejsca będące świadkami ważnych wydarzeń. Na Polanie Malinowej natrafiliśmy na kamienne mauzoleum partyzantów Armii Krajowej, poświęcone tym, którzy w dobrym stylu poświęcili swoje życie w obronie wolności. Na Okrąglicy nawiedziliśmy Kaplicę Matki Bożej Opiekunki Turystów. Odpoczywając w jej otoczeniu czytaliśmy inskrypcje na ścianach mówiące o licznych naszych poprzednikach na szlakach. Można było nie tylko podziwiać klasę z jaką przeszli przez życie, ale zastanowić się czy i jak im dorównać. Kolejnym przystankiem przed głównym celem wyprawy: Policą, było schronisko na Hali Krupowej. Niezwykłe, klimatyczne miejsce ze wspaniałym widokiem, gwarantujące możliwość złapania oddechu i pokrzepienia ciała. Schodząc z Policy zadumaliśmy się przy pomniku ofiar katastrofy lotniczej z 1969 roku. Dalej poszliśmy na Cyl Hali Śmietanowej, skąd generalnie w dół, ale jednak z podejściami dotarliśmy do końca trasy na Przełęczy Krowiarki.

Pogoda była szczególnie łaskawa, nie prażyło słońce, i nie było także deszczu. Świeże, chłodne powietrze sprzyjało wędrowaniu. Wszyscy przeszliśmy całą trasę, szybciej lub wolniej, każdy w swoim tempie i w swoim stylu. Ponieważ wiele osób nie wierzyło, że nam się to uda, możemy z dumą powiedzieć, że pokazaliśmy prawdziwą klasę, godną autentycznych „Wędrowców”. Powrót do domu był także sprawny i radosny. Bez spóźnień, marudzenia i ociągania się.

Zapraszamy na wielodniowe wędrowanie z Bogiem w Sudetach na przełomie lipca i sierpnia. Tym, którzy mają inne wakacyjne plany może wystarczy czasu, aby choć na jeden dzień wyskoczyć z „Wędrowcem” w sierpniu, w Gorce.

Agata Dąbal

Opublikowano dnia: 29.07.2018