Ćwiczymy cnoty

Katolicki Klub Turystyczny „Wędrowiec” wykorzystał słoneczną i ciepłą październikową sobotę na zorganizowanie kolejnej wyprawy. O świtaniu wyjechaliśmy do Cisnej, która była punktem spotkania z kolegami z Jasła i wyruszenia na szlak. W czasie podróży autobusem nasz wspaniały przewodnik opowiadał ciekawe historie o mijanych miejscach. Dzięki temu droga upływała szybko na podziwianiu coraz to nowych widoków w blasku wschodzącego słońca i rozchodzących się mgieł.

W Cisnej nawiedziliśmy tamtejszy kościół parafialny pod wezwaniem Św. Stanisława Biskupa i uczestniczyliśmy we Mszy św. Mieliśmy okazję wspomnieć patrona tego dnia Św. Jana z Kęt – nauczyciela, przewodnika i opiekuna studentów. Jego niebywała pracowitość i wytrwałość w dążeniu do celu powinna być dla nas wszystkich stale aktualnym wzorem do naśladowania. W czasie wycieczki wszyscy pokonaliśmy trudy i pokazaliśmy, że mamy dobre zadatki do osiągnięcia tych cnót. Szczególne brawa należą się jej najmłodszym uczestnikom, którzy dzielnie radzili sobie ze stromymi podejściami i miejscami ze śliską, błotnistą trasą.

Na szlaku było kilka szczytów o wysokości ponad 1100 m npm: Małe Jasło, Jasło, Okrąglik i Fereczata. Po przejściu krótkiego, spacerowego odcinka po trasie Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej, nasza kondycja została wystawiona na pierwszą próbę. Napotkana przy szlaku tablica upamiętniająca miejsce wypadku śmigłowca z 1991 roku zapewniła jednak chwilę zasłużonego odpoczynku, a dalsze ostre, prawie godzinne podejście zostało nagrodzone pierwszymi, jeszcze nieśmiało rozpościerającymi się widokami na otaczające nas wzniesienia. Wspaniałe kolory jesiennych drzew i połonin ozłocone słońcem, pozwalały w pełni docenić nietypowe walory i osobliwości Bieszczadzkiej przyrody. Połoniny to specyficzne szczytowe piętro roślinne uwarunkowane klimatem kształtowanym przez ciepłe i suche wiatry znad Niziny Węgierskiej. Położone niżej znaczące połacie naturalnych lasów bukowych z jaworem, jodłą i świerkiem, to teraz jedna z większych ostoi dużych drapieżników oraz ptaków, z których mieliśmy okazję zobaczyć kruki i myszołowy. Doliny ze zdziczałymi sadami, pastwiskami oraz pozostałościami cmentarzy świadczą, iż przed II wojną światową były to obszary stosunkowo gęsto zamieszkane.

Kolejne wzniesienia i polanki odkrywały przed nami coraz to inne uroki tego terenu. Jedną z najpiękniejszych panoram, na prawie całe Bieszczady, mogliśmy podziwiać z Jasła. Krystaliczne powietrze pozwoliło dostrzec wszystkie główne pasma na terenie trzech państw: Polski, Słowacji i Ukrainy. Na tle jednego z podobnych widoków przyjęliśmy do swego grona nowych członków i zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie.

Nie byliśmy jedynymi piechurami na bieszczadzkich szlakach. Napotykaliśmy wielu turystów wędrujących w mniejszych i większych grupach, a nawet jednego rowerzystę. Te spotkania, jak każde inne z ludźmi wśród których na co dzień mieszkamy, pracujemy i odpoczywamy są okazją do odważnego głoszenia wiary poprzez postawę, którą prezentujemy. Przypomnieli nam o tym nasi przewodnicy duchowi w czasie Eucharystii, a ich słowa nie pozostały bez echa, bo w czasie tej wycieczki byliśmy zdecydowanie bardziej niż poprzednio zdyscyplinowani. Zgodnie z planem, w zwartym szyku, zeszliśmy do miejscowości Smerek, gdzie był czas na wypicie herbaty i ciepły posiłek.

Radośni, ubogaceni wspaniałymi doznaniami, wracaliśmy do Rzeszowa. Po drodze był czas na zapisanie się na kolejną wyprawę – planowaną na sobotę 17 listopada 2012 r. Celem tej wycieczki będzie zdobycie szczytu Baranie w Beskidzie Niskim. Z uwagą wysłuchaliśmy uwag odnośnie zalecanego ekwipunku. Warunki w górach w połowie listopada mogą wymagać posiadania dobrych butów, ciepłego ubrania i gorącej herbaty.

Na wycieczkę w Bieszczady nie udało się nam zabrać wszystkich chętnych – duży autokar był zbyt mały. Zatem jeśli chcesz wyruszyć z nami na kolejne wyprawy nie odkładaj tego na ostatnią chwilę. Zapraszamy.


Agata Dąbal

Opublikowano dnia: 25.10.2012