Korona Pienin

Druga połowa maja tego roku była deszczowa i chłodna. Pomimo takiej pogody, nie zachęcającej do górskich wędrówek, wyjazd w Pieniny, zorganizowany przez Katolicki Klub Turystyczny „Wędrowiec” dnia 30 maja 2015 r. cieszył się ogromnym powodzeniem. W pierwszym dniu zgłoszeń był już komplet chętnych i długa lista rezerwowa. Nie odstraszyła ich nawet bardzo wczesna godzina wyjazdu. O czwartej rano, w brzasku wschodzącego słońca wszyscy byli zebrani. Gotowi do wyruszenia na wycieczkę, czekali na przyjazd autobusu.

Do miejscowości Jaworki dotarliśmy z prawie godzinnym wyprzedzeniem. Pierwszym celem naszego wyjazdu była niepozorna z zewnątrz świątynia. Ta dawna cerkiew greckokatolicka kryje w swoim wnętrzu wspaniale rzeźbiony, ażurowy ikonostas pochodzący z końca XVIII wieku. Nawiedzając ten kościół pw. Św. Jana Chrzciciela uczestniczyliśmy we Mszy św. koncelebrowanej przez naszych księży: Daniela, Wojciecha i Wincentego. Dzięki ks. Wincentemu, który przewodniczył Eucharystii modliliśmy się również przez śpiew pieśni, które ładnie intonował.

Początki na szlaku były trudne. Nie wiadomo, czy sprawiło to wiosenne przesilenie, wczesna pora, czy wspaniałe otaczające nas krajobrazy, zmuszające do wolniejszego tempa marszu i robienia nieskończonej ilości fotografii. Niezbyt pomagały nawet słowa zdecydowanej zachęty ze strony naszych księży. Jak stwierdził jeden z uczestników, KKT „W”, powinien się przemianować na Katolicki Klub Turystyki „Wyczynowiec”.

Wędrując swoim rytmem podziwialiśmy otaczającą nas przyrodę. Nie na darmo tereny te objęto ochroną w formie rezerwatów przyrody o nazwach „Biała Woda” i „Wysokie Skałki”. Pieniący się górski potok o zmiennym korycie, rozlewającym się na brodach i wcinającym w podłoże w miejscach przełomów, różnorodne formy skalne, z sączącymi się źródłami, w otoczeniu świeżej zieleni z mnóstwem kwiatów, pasącymi się stadami owiec i ptakami to prawdziwa symfonia wiosny. Pełna zapachów, barw, kształtów i głosów, pozwalała się chłonąć wszystkimi zmysłami. Żal było przebiec obok, byle szybciej, byle wyżej. Szliśmy więc prawie jak japońscy turyści, usiłując zatrzymać przynajmniej w kadrze całą wspaniałość tych ulotnych wrażeń i chwil.

Zdołaliśmy w końcu wszyscy wspiąć się na Przełęcz Rozdziela, a nawet na Wysoką – najwyższe wzniesienie Pienin mierzące 1050 m, które jest jednym ze szczytów Korony Gór Polski. Nagrodą za mozolne wdrapywanie się na tę górę był widok ośnieżonych wierzchołków Tatr, które można było podziwiać z różnych perspektyw: platform widokowych na podejściu i z samego szczytu. Radość ze zdobycia Wysokiej i kolejne sesje zdjęciowe zakłóciły oznaki zbliżającej się burzy: ołowiane chmury i grzmoty, kazały się pozbierać i zejść nieco niżej. Weterani wyjazdów z „Wędrowcem” wspominali jedną z pierwszych wypraw w te strony, w czasie której przemoczeni po ulewie musieli skrócić trasę. Na szczęście dla nas znów zaświeciło słońce. Mogliśmy z radością i spokojem, na kolejnym postoju, przyjąć do swojego grona nowych członków.

Odgłosy burzy spowodowały, że zaczęliśmy iść szybciej. Na przemian wspinając się na kolejne wzniesienia i schodząc z nich przeszliśmy przez Durbaszke i Szafranówkę. Śliski szlak błotnisto-kamienisty, z powalonymi drzewami, pokonywaliśmy w różny sposób, najczęściej wspomagając się wszystkimi czterema kończynami. Mijając łąki na drodze w kierunku schroniska Orlica mogliśmy podziwiać kolejne dalekie pejzaże i bliskie naszym nogom kwiaty, w tym kilka gatunków storczyków. Skropieni majowym deszczem, w żwawym tempie dotarliśmy do Szczawnicy, gdzie przeszliśmy wzdłuż zakola Dunajca z przystanią i skałą zwaną Kotuńka, na środku nurtu rzeki. Czekając na nasz pojazd zdołaliśmy się nieco odrapać z błota i doprowadzić do stanu pozwalającego na wpuszczenie nas do autobusu.

Zgodnie z programem wyjazdu bezpiecznie wróciliśmy do domu, omawiając po drodze bliższe i dalsze plany wyjazdowe. Jeszcze 20 czerwca zamierzamy powędrować w Gorce, 11 lipca na Babią Górę, a od 25 lipca do 2 sierpnia zorganizować rekolekcje w drodze po Beskidzie Śląskim i Żywieckim. Ponieważ żal tak pięknego wakacyjnego czasu na siedzenie w domu, myślimy czy aby nie wypuścić się jeszcze pod koniec sierpnia gdzieś w góry… Czas pokaże jak skonkretyzują się nasze plany.

Jeśli chcesz być na bieżąco i nie spóźnić się ze zgłoszeniem na kolejne wyprawy, proponujemy stałe śledzenie naszych poczynań na stronie internetowej  i na naszym facebook’owym profilu, gdzie można też podyskutować na (prawie) wszystkie tematy, również kulinarne.

 

Agata Dąbal

Opublikowano dnia: 13.06.2015