Wakacyjne Sudety

Wakacyjne, wielodniowe „Wędrowanie z Bogiem” na dobre wpisało się w harmonogram wyjazdów organizowanych systematycznie przez Katolicki Klub Turystyczny „Wędrowiec” działający w strukturach Oddziału PTTK w Rzeszowie.

W tym roku była to 80-ta, jubileuszowa wyprawa, trwająca 9 dni na przełomie lipca i sierpnia. Trasa wiodła przez góry i doliny wschodniej części Sudetów. Pokonywaliśmy ją kolejnymi etapami od schroniska do schroniska, z całym dobytkiem mieszczącym się w plecaku. O jubileuszu przypominał pamiątkowy baner – stały element grupowych fotografii dokumentujących kolejne dni wyprawy.

Mając w perspektywie wyjazd z Rzeszowa późnym wieczorem w piątek 27 lipca i spędzenie nocy w autobusie, zostaliśmy wyposażeni w mięciutkie i leciutkie turystyczne poduszeczki z Klubowym logo i imienną dedykacją. Nie obciążyły plecaków, a przydały się nie tylko w czasie tej podróży, ale także potem, szczególnie w schroniskach, umilając sen.

Po kolejnych przesiadkach z autobusu do pociągu i znów do autobusu, tym razem będącego tylko do naszej dyspozycji, dotarliśmy wczesnym sobotnim rankiem do miejscowości Bielice koło Lądka Zdroju, skąd wyruszyliśmy na szlak pieszej wędrówki. Już w pierwszym dniu zdobyliśmy dwa szczyty: Kowadło w Górach Złotych i Rudawiec w Górach Bialskich. Trasa kolejnych dni wiodła przez następne tysięczniki, w tym najwyższy w tej części Sudetów – Śnieżnik mierzący sobie 1426 m npm. Przekraczając w tych rejonach granicę Polski i wędrując po stronie Czech przekraczaliśmy równocześnie granice działów wodnych Bałtyku i Morza Czarnego. Po zejściu z Masywu Śnieżnika zmierzyliśmy się z pokonaniem jednym skokiem Kotliny Kłodzkiej, zwiedzeniem Długopola Zdrój i wspięciem się na najwyższy szczyt Gór Bystrzyckich – Jagodną. Przemierzając pasma wniesień po zachodniej stronie Kotliny Kłodzkiej przeszliśmy przez Góry Orlickie z tysięcznikami po stronie czeskiej i polskiej, w tym Orlicą. W dolinach podziwialiśmy zabudowę i klimat znanych uzdrowisk: Dusznik Zdroju i Polanicy Zdroju. Ostatnia część pieszego wędrowania wiodła do Kudowej Zdrój, przez Góry Stołowe, w tym partie najbardziej oblegane przez turystów: Szczeliniec oraz Błędne Skały.

Ta wyprawa to nie tylko bieganie z plecakiem po górach, ale także zwiedzanie ciekawych miejsc i wiele fajnych atrakcji. Stale podziwialiśmy małe i duże cuda przyrody, nie tylko różnych niezwykłych form skalnych, z których słyną przede wszystkim Góry Stołowe, ale także tworów mniej typowych dla terenów górskich, w tym rezerwatu Torfowisko pod Zieleńcem z wieżą widokową. W ramach atrakcji na szlaku szczególnym naszym uznaniem cieszył się całoroczny tor saneczkowy w Polanicy Zdroju, gdzie spędziliśmy sporo czasu. Niezwykły był klimat wieczorów w schroniskach, z pięknymi widokami zachodów słońca i całym spokojem usypiającej przyrody. Nieco mniej przyjemne były poranki, z perspektywą zmierzenia się z ciężarem plecaka, ale chłodne rześkie powietrze i mgły ścielące się nad dolinami stanowiły miłą odmianę od upału dającego się nam we znaki w ciągu dnia. Wszędzie widoczne były oznaki suszy: chrzęszczący podszyt, pokryte kurzem liście, wyschnięte koryta mniejszych potoków. Jedynie w pierwszym i w ostatnim dniu niewielkie opady pozwoliły przetestować nasze wyposażenie przeciwdeszczowe, dzięki czemu cały zabrany z domu sprzęt okazał się potrzebny.

Trasa wiodła głównie utartymi, oznakowanymi szlakami, które czasem prezentowały się jak górskie autostrady. Nie zabrakło jednak przygody, w tym wspinania się nieoznakowaną ścieżką z miejscowości Poręby do niebieskiego szlaku w kierunku Jagodnej. Niektórzy z nas pomimo stosunkowo wymagających, codziennych odcinków pieszych, czuli głęboki niedosyt wrażeń i korzystając z długich, jasnych wieczorów robili małe wypady ze schronisk do atrakcyjnych miejsc przy trasie: Wodospadu Wilczki, Międzygórza, czy wzniesień w okolicach Śnieżnika.

„Wędrowanie z Bogiem” to nie tylko codzienne obcowanie z pięknem darowanego nam przez Niego świata i ludźmi napotkanymi na naszej drodze. To przede wszystkim codzienna wspólna modlitwa, z najważniejszą i najdoskonalszą jej formą – ofiarą Mszy św. To nauka pokonywania własnych słabości, zawierzenia i czerpania mocy na kolejne dni z bycia razem. Czytania w tym okresie roku liturgicznego nawiązywały przede wszystkim do żniw i plonów. Obfitość owoców i pełnia lata, w czasie której przemierzaliśmy sudeckie szlaki, dodawała tym tekstom dodatkowych treści i sprzyjała powracaniu do nich myślą w ciągu całego dnia.

Wracaliśmy nasyceni pod każdym względem, także tym najbardziej fizycznym, w którym niebagatelną rolę odgrywały kanapki okraszone zielenią i czerwienią warzyw, a także urozmaicone menu dwudaniowych, późno-popołudniowych posiłków, z deserem w ostatnim ze schronisk.

Podróż powrotna to pociąg z przesiadką i czasem na posiłek we Wrocławiu. Minęła bardzo szybko i trzeba się było pożegnać. Na szczęście nie na długo, bo kolejna wyprawa, co prawda tylko jednodniowa, była planowana już na 18-go sierpnia 2018 r.

Z wakacyjnego „Wędrowania z Bogiem” pozostały na pewno pamiątkowe kubki, dyplomy, zdjęcia, wspomnienia. W każdym utkwiło też coś ulotnego, a równocześnie trwałego, co bardzo trudno wyrazić słowami wobec ograniczonych możliwości komunikacji werbalnej.

Dzielmy się w powakacyjnej codzienności tym wszystkim, czym zostaliśmy wówczas obdarowani i co dane było nam przeżyć.

Agata Dąbal

Opublikowano dnia: 23.09.2018